Pod koniec czerwca, w przedszkolu mojej młodszej pociechy było uroczyste zakończenie roku .
W związku z tym wydarzeniem, dzieci przygotowały pokaz umiejętności,które posiadły w ciągu minionego roku przedszkolnego. W trakcie pokazu,maluchy m.in. recytowały,śpiewały i tańczyły.
Moje dziecko nie omieszkało się wyróżnić (córka jest z tych, co na ogół się wyróżniają ;-) ).
Podczas śpiewania piosenek, Julia postanowiła płuc nie oszczędzać :-) i tak głośnio śpiewała ,że w pewnym momencie pani zaczęła ją uciszać. Moja pociecha jednak nie pozwoliła się "wybić z rytmu" i po oznajmieniu pani (oczywiście odpowiednio głośno),że ona śpiewa tak głośno,żeby mamusia ją słyszała, dalej wykrzykiwała to, co inne dzieci próbowały śpiewać.
Minione zdarzenie miało swój "ciąg dalszy" .
Kilka dni temu oglądaliśmy jakiś film w telewizji.
Nagle Julia rozpoczyna dialog
-Mamusi co się stało tej pani? (tzn. pani w telewizji)
*Nic.
-To dlaczego ta pani płacze jeśli nic się jej nie stało?
*Bo ona płacze ze szczęścia.
-Ty też płakałaś ze szczęścia jak ja dla ciebie głośno śpiewałam piosenkę w przedszkolu!
....znów się popłakałam ... "ze szczęścia" :-)
Panie i Panowie...
OdpowiedzUsuńJulia we własnej osobie, w pełnej krasie :D